Na początku lekceważysz pierwszy odkładany tłuszcz na Twoim brzuchu i wzrost wagi o kilka kilogramów.. Tak niewinnie się zaczyna, aż w końcu budzisz się i decydujesz na drastyczne metody odchudzające.
I tu zaczyna się problem.. Nie wiesz, od czego zacząć.
Szukasz, czytasz, pytasz znajomych i co osoba to inne zdanie. Niby wiesz, żeby więcej się ruszać a mniej jeść. Ograniczasz jedzenie, dodajesz aktywność fizyczną – codziennie. Po kilku dniach ważysz się i jest 2kg mniej – myślisz: „ale to proste!”. I wtedy pojawia się magiczny weekend. Nachodzi Cię ochota na małe ciastko. Na jednym ciastku się nie kończy! To jest tylko bodziec, taki zapalnik, po którym jesz bez opamiętania. Poziom Twojego zadowolenia rośnie. Endorfiny wprowadzają Cię w stan błogości, lecz to nie trwa długo. Po fakcie, dociera do Ciebie, co zrobiłeś. Czujesz się źle, jesteś ociężały i rozżalony… Waga, chcąc nie chcąc wraca do punktu wyjściowego.
Nie dajesz za wygraną, nie poddajesz się, tylko wytrwale zaczynasz od nowa – koniecznie od poniedziałku. Tym razem podchodzisz poważniej do tematu. Jesz mniej i mocniej ćwiczysz.
JEST DOBRZE!
Pod koniec tygodnia masz kryzys, masz zawahanie i chwila moment a cały plan znów legnie w gruzach.. brzmi znajomo??